Duch męża uratował nas z pożaru

2010-11-13 3:00

Anna Szkoda (41 l.) z Żabic (woj. lubuskie) nic sobie nie robi z tego, że ludzie mogą się śmiać z jej opowieści o duchach. I nie zamierza milczeć. Dobrze wie, co widziała tej koszmarnej nocy, kiedy pożar strawił cały jej dobytek, a ona sama i dwójka jej dzieci cudem uszli z życiem.

We śnie przyszedł do niej zmarły mąż i krzyczał: "Ratuj nasze dzieci z pożaru!". Ocknęła się i to ją ocaliło. W ostatniej chwili rodzina umknęła płomieniom.

To miała być noc jak setki innych. Pani Anna przypilnowała, żeby jej 11-letnie bliźniaki Kacper i Dominika spokojnie zasnęły i sama otulona kołdrą położyła się do łóżka. I wtedy zdarzyło się coś nieprawdopodobnego.

- Nagle, we śnie przyszedł do mnie mój zmarły mąż i zaczął krzyczeć, że mam ratować nasze dzieci z pożaru, bo płonie dom - opowiada kobieta. Pani Anna zlana zimnym potem obudziła się w jednej sekundzie. Ale to nie był tylko zły sen. Języki ognia trawiły już dobytek jej życia. Niczego nieświadome dzieci spały w najlepsze. - Najważniejsze było wyniesienie moich ukochanych dzieci z tego piekła, o niczym innym nie myślałam - opowiada kobieta. Krzykiem zbudziła bliźniaki i razem w ostatniej chwili uciekli. Dzieciom udało się uratować tylko laptopa, który, jakby pecha było mało, zaginął w trakcie akcji ratunkowej. - Chyba ktoś go ukradł - przypuszcza pani Ania z dziećmi. Mąż pani Ani Bronisław (†56 l.), który we śnie przyszedł jej z ratunkiem, został śmiertelnie pobity w trakcie napadu rabunkowego. - Był kierowcą tira, dużo jeździł i na jednym z postojów napadnięto go - opowiada kobieta i dodaje, że mimo śmierci mąż wciąż czuwa nad swoją rodziną. - Czuliśmy to już przed pożarem - mówi pani Ania i czule przytula swoje bliźniaki do serca. Teraz kobieta mieszka kątem w obcym domu. Żeby stanąć na nogi po tragedii, pani Ania i jej dzieci potrzebują pomocy. W tej sprawie można do niej telefonować pod numer telefonu 695-039-144.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki